Strona:Leblanc - Złoty trójkąt.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

spostrzegł, kiedy prawdziwy ślad zmienia się w fałszywy... I stąd to tam pamiętnik ów Franklina otwiera się na tej właśnie stronie, gdzie się znajdują wskazówki odnośnie do tajemnej kanalizacyi. Nie Aryadny snuta ręką samego Szymona, prowadzi mnie nad Sekwanę do budy z napisem „Berthou“... Potem ta łódź, a w niej człowiek, który skwapliwie udziela informacyi... I wpadłem!...
— A zatem... ten człowiek...
— Jest wspólnikiem Szymona!... i skierował nas do Mantes... W Mantes dalszy ciąg komedyi... „Piękna Helena“ przybywa rzekomo z ładunkiem Szymona... Gonimy za „Piękną Heleną“... Oczywiście ani śladu Szymona i worków ze złotem... No to gońcie za „Rapidem“, przenieśliśmy wszystko na pokład „Rapida“... My ścigamy „Rapida“ aż do Rouen... potem aż do Havru... I naturalnie dogonić nie możemy, bo „Rapid“ nie istnieje wogóle... Ale nam się zdaje ciągle, że zdołał umknąć przed nami. Miliony odjechały w świat. Szymon zniknął... I nam nie pozostaje nic innego jak z rezygnacyą zaniechać dalszych poszukiwań... Skłonić do zaniechania poszukiwań — oto cel tego poczciwca... I byłoby się mu udało gdyby nie...
— Gdyby nie... co?... — pyta Patrycyusz napół przekonany. — Jaki fakt naprowadził pana na to wszystko?...
— Obecność tej kobiety w Mantes. Nagle przypomniałem sobie, że indywiduum, które nam nad Sekwaną udzielało informacyi miało w sobie coś nieokreślonego... coś co robiło wrażenie, że to jest przebrana kobieta... I kiedym zobaczył tę kobietę w Mantes... Zaraz mi się rozświetliło w mózgu.
Don Luis zastanawiał się nad czemś przez chwilę, poczem przyciszonym głosem wyrzekł:
— Tylko co u dyabła! za kobieta?!...
Zapanowała cisza. Wreszcie Patrycyusz instynktem powodowany rzucił:
— Bezwątpienia to Grzegorz...
— Co?... co pan mówi?... Grzegorz?...
— No, jeżeli ten Grzegorz jest kobietą...