Strona:Leblanc - Straszliwe zdarzenie.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czony do ostateczności, ale podniecony radośnie i uśmiechnięty Szymon rzucił parę zdań ku chwale obu narodów.
Entuzjazm wybuchł wówczas z tak żywiołową mocą, że Szymona potrącano, uniesiono i rzucono w ciżbę. Jedno miał teraz tylko życzenie: wejść do pierwszego lepszego hotelu i rzucić się na łóżko. Jakaś ręka schwyciła jego dłoń, a głos kobiecy przemówił:
— Proszę iść za mną, poprowadzę pana.
Poznał wówczas młodą kobietę, którą uwolnił z więzów. I jej twarz była rozpromieniona wzruszeniem. Rzekła:
To takie piękne, co pan powiedział. Nie myślę, by kto inny potrafił tak przemówić... Pan jest przed wszystkimi ludźmi...
Natłok nowych gości rozdzielił ich gwałtownie. Upadł na wywrócone krzesła, wstał i ostatkiem sił przepchał się do wyjścia, gdy nagle wyprostował się jak żołnierz na komendę. Przed sobą ujrzał bowiem lorda Bakefielda i Izabellę.
Izabella z żywością wyciągnęła dłoń do niego:
— Znajdowaliśmy się w sali, Szymonie. Widzieliśmy i słyszeliśmy. Jestem dumna z ciebie, Szymonie!
Zmieszał się z radosnego zdziwienia.
— Izabello, czy to możliwe, by pani...
Uśmiechnęła się, zadowolona, że się zmieszał przed nią.
— Bardzo możliwe, Szymonie, a nawet zupełnie naturalne, ponieważ przebywamy w Battle, o milę stąd.
Kataklizm oszczędził zamek nasz, ale przybyliśmy do Hastings, by nieść pomoc nieszczęśliwym i tu dowiedzieliśmy się o twojem przybyciu... o twoim tryumfie, Szymonie.
Lord Bakefield nie poruszył się. Udawał, że patrzy w inną stronę. Szymon go zagadnął:
— Czy mogę. wierzyć, że pan uważa dzień dzisiejszy jako pierwszy etap do celu mego?
Stary gentleman, dumny i urażony, nie odpowiedział.
— Zapewne, mówił Szymon, ja nie zdobyłem Anglji. Jednakże jest tu splot okoliczności łaskawych dla mnie, które