Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Proszę panią o przebaczenie za wszystkie niepokoje, myślę jednak, że nie czuła się pani nadto nieszczęśliwą?
— Nieszczęśliwą! Byłabym nawet bardzo szczęśliwa, gdyby nie mój biedny ojciec...
— A więc wszystko wyśmienicie. Niech go pani jeszcze uściśnie, korzystając z okazyi — bo jest doskonała, niech mu pani powie o swym kuzynku...
— O kuzynku?... co to znaczy?... Nie rozumiem...
— Ale owszem, pani rozumie. Pani kuzyn Filip... ten młody człowiek, którego listy chowa pani starannie...
Zuzanna zarumieniła się, straciła pewność siebie i w końcu, jak to radził Lupin, rzuciła się znów w ramiona ojca.
Lupin patrzył na nich ze wzruszeniem.
— Jakże się bywa wynagradzanym za dobre uczynki! Rozrzewniający widok! Szczęśliwy ojciec! szczęśliwa córka! I pomyśleć, że to szczęście jest twojem dziełem, Lupinie! Te istoty błogosławić cię będą potem... Twoje imię będzie przekazane ich wnukom... Oh! rodzina!... rodzina!...