Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/314

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Pochwycił album z obrazkami, które leżało na stole sąsiednim i otwierając go na stronicy zamkniętej, zapytał:
— Czy nie mogłaby mi pani powiedzieć, w jakim porządku trzeba ustawić litery, których brakuje tutaj, aby poznać dokładnie zawartość biletu, który pani posłała Bressonowi na cztery dni przed kradzieżą lampy żydowskiej?...
— W jakim porządku?... Bresson?... kradzież lampy żydowskiej?...
Powtarzała wyrazy powoli, jakby chcąc wydzielić ich znaczenie.
— Tak. Oto litery użyte... nalegał dalej... na tym kawałku papieru. Co pani donosiła niemi Bressonowi?
— Litery użyte... co ja donosiłam?...
Nagle wybuchła śmiechem:
— Ah! rozumiem! Jestem wspólniczką kradzieży. Jest pewien pan Bresson, który wziął lampę żydowską i zabił się. A ja jestem przyjaciółką tego pana. O! jakie to zabawne!
— Kogóż więc pani odwiedzała wczoraj wieczór na drugiem piętrze domu w alei Ternes?