Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lej. Spodziewałem się, że nawet w czasach zimna będzie żył jeszcze. Towarzysze jego dawno powymierali, tak, że nawet za pieniądze nie było można dostać samiczki.
Gdybym go wypuścił, przeżyłby ledwie jedną noc, gdyby w czasie dnia zdołał ujść licznym nieprzyjaciołom w ogrodzie, jak mrówkom, pająkom ziemnym i innym.
Wczoraj wieczorem, dwudziestego dziewiątego dnia jedenastego miesiąca, przeszyło mnie dziwne uczucie, gdym przy biurku pracował. Uczucie jakiejś pustki. Wówczas przypomniałem sobie, że mój Kusa-Hibari wbrew zwyczajowi milczy. Wstałem i znalazłem go w klatce nieżywego, leżącego obok suchych i twardych jajeczek roślinnych. Widocznie trzy lub cztery dni nie dostał pożywienia, ale jeszcze w przeddzień swojej śmierci śpiewał cudownie. Mój uczeń Aki, który lubił owady, opiekował się nim bardzo troskliwie, ale Aki wyjechał na tydzień na wieś, a opieka nad zwierzątkiem powierzona została dziewczynie służebnej, Hanie. A Hana nie okazała się zbyt troskliwa. Usprawiedliwiała się, że nie zapomniała o zwierzątku, ale że nie mogła nigdzie dostać jajeczek, nie przyszło jej zaś na myśl, aby mu dać wzamian czosnku albo kawałek ogórka.
Gniewałem się na Hanę, ale cudna muzyka zamilkła na zawsze, cisza jest mi teraz wyrzutem, a w pokoju moim jest zimno pomimo pieca.
Głupstwo jednak. Zmartwiłem dobrą dziewczynę z powodu jednego owada, który zaledwie był tak duży, jak ziarnko owsa. Jednak śmierć maleńkiej istoty przejęła mnie bardziej niż przypuszcza-