Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kiego zasłoniętego wspomnienia, o miljardach istot, które przeszły w sznurze pokoleń, podczas gdy jego dusza w ciszy nocnej dźwięczała już wśród zwilżonych rosą traw pagórka. Wówczas niósł jego śpiew miłość i śmierć. Wspomnienie śmierci wygasło, ale wspomnienie miłości żyje, dlatego śpiewa, tęskniąc do kochanki, która nigdy nie przyjdzie.
Tak jest tedy tęsknota jego nieświadomem spojrzeniem wstecz. Tęskni za przeszłością i błaga bogów o powrót minionych czasów. Ludzkie istoty robią to samo, sami o tem nie wiedząc. Nazywają złudzenia swe ideałami, a ideał ich jest to w gruncie rzeczy tylko przyćmienie doświadczenia rasy — marzenie. Żywa teraźniejszość ma z tem nie wiele wspólnego…
Doprawdy, nie wiele w tem mojej winy. Przestrzegano mnie, że jeżeli dam stworzonku towarzyszkę, krótko już trwać będzie śpiew jego i życie. Jednak noc w noc, jego żałosne, słodkie śpiewanie, poruszało mnie niby wyrzut sumienia, prześladowało mnie, nie dając chwili wypoczynku, sprawiając taką mękę, że postanowiłem wyszukać mu samiczkę.
Pora roku była już jednak zbyt spóźniona, nie było żadnych Kusa-hibari, ani samczyków, ani samiczek. Przekupień owadów mówił mi, śmiejąc się: „Powinien zginąć dwudziestego dnia, dziewiątego miesiąca”.
Tymczasem minął już drugi dzień dziesiątego miesiąca. Ale przekupień owadów nie wiedział, że w moim pokoju bibliotecznym stoi wspaniały piec, a temperatura wynosi stale 75° F., tak, że mój mały świerszczyk w jedenastym miesiącu śpiewał da-