Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/346

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

było, ale jak wyzdrowiejesz, opowiem Ci tę bajkę po raz drugi.
„Ach, Piotrku, cienie to taka ładna rzecz. Sad w tej chwili jest pełen cieniów. Czasami są tak nieruchome, jakby nagle usnęły, a potem znów zdają się śmiać wesoło i tańczyć. Za sadem na owsianem polu ustawicznie się z sobą gonią. Dziwne są te cienie. Cienie w sadzie są jakby bardziej oswojone.
„Wszystko dokoła zdaje się już zamierać z wyjątkiem jodeł i chryzantem w ogrodzie ciotki Oliwji. Blask słoneczny jest taki gęsty, żółty i leniwy, a drozdy całemi dniami śpiewają. Prawie wszystkie inne ptaki już odfrunęły i prawie wszystkie klony opadły już z liści.
„Żeby Cię rozerwać, napiszę Ci tu krótką historyjkę, którą nam wczoraj opowiadał wuj Alec. Jest to historyjka o dziadku Eldera Frewena, który chciał na powrozie „przyprowadzić“ do domu fortepian. Wszyscy się śmieli z wyjątkiem ciotki Janet. Przecież stary pan Frewen był również i jej dziadkiem i dlatego pewno śmiać się nie mogła. Razu pewnego, gdy stary pan Frewen był jeszcze osiemnastoletnim młodzieńcem, ojciec jego przyszedł do domu i powiedział: „Stasiu, kupiłem fortepian na wyprzedaży u Szymona Warda. Musisz pójść jutro i zabrać go do domu“. Następnego dnia Staś wyruszył z domu konno, zabrawszy z sobą powróz, na którym chciał „przyprowadzić“ fortepian do domu. Widocznie myślał, że fortepian to jakieś zwierzę.
„Potem wuj Roger opowiedział nam o starym Marku Wardzie, który po pijanemu chciał wygłosić mowę podczas misji kościelnej. (Oczywiście nie w kościele się upił, tylko już tam przyszedł pijany.) Mowa jego brzmiała mniejwięcej w ten sposób:
„Panowie i panie, nie potrafię wyrazić swoich myśli na