Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/329

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

towała Fela. — Nie przypuszczasz, że Pan Bóg weźmie to wszystko pod uwagę?
— Oczywiście, że Piotrek pójdzie do nieba, — oświadczyła Historynka. — Przecież nie jest jeszcze dorosły, więc nigdzie indziej po śmierci pójść nie może. Dzieci zawsze idą do nieba, ale jabym wolała, żeby wogóle nie umierał. Wolałabym, żeby został z nami. Wiem, że niebo musi być cudowne, lecz jestem pewna, że Piotrek też wolałby tu zostać z nami.
— Saro Stanley, — oburzyła się na nią Fela, — mogłabyś w tak uroczystej chwili nie mówić o takich rzeczach. Dziwna z ciebie dziewczyna!
— A wy nie wolelibyście tu zostać, zamiast pójść do nieba? — zapytała Historynka szczerze. — Czy tybyś nie wolała, Felicjo King? Powiedz prawdę, otwórz przed nami swe serce.
Lecz Fela zamiast odpowiedzi wybuchnęła głośnym płaczem.
— Żebyśmy mogli chociaż coś uczynić, aby pomóc Piotrkowi! — zauważyłem bezradnie. — Straszne jest, gdy człowiek nic nie może zrobić.
— Jedno tylko zrobić możemy dla niego, — łagodnie odezwała się Celinka. — Możemy się modlić o to, aby wyzdrowiał.
— Tak, powinniśmy, — przyznaliśmy jednogłośnie.
— Będę się modlił od dzisiaj, — postanowił Feliks energicznie.
— I musimy być teraz bardzo grzeczni i bardzo dobrzy, — ostrzegła nas Celinka. — Na nicby się nie zdały nasze modły, gdybyśmy źle postępowali.
— Ależ to będzie całkiem łatwe, — westchnęła Fela. — Nie mam najmniejszej ochoty gniewać się na nikogo. Jeżeli coś złego stanie się Piotrkowi, jestem pewna, że już