W międzyczasie usiedliśmy na sękatym pniu jodły, a wielki szary kot ocierał się o nas, zawierając z nami przyjaźń. Było to wspaniałe zwierzę o srebrzysto-szarej szerści, poplamionej ciemniejszemi pręgami. Szare koty przeważnie mają szare, albo białe nogi, ten jednak miał cztery czarne łapy i czarny nos. Łapy te nadawały mu wyraz niepowszedniej dystankcji i odróżniały go od innych kotów spacerujących po wsi. Był to najwidoczniej kot, posiadający o samym sobie nadzwyczajne zdanie, to też w pierwszej chwili spoglądał na nas nieufnie.
— Ale to nie jest Topsy, prawda? — zapytałem. Odrazu zorjentowałem się, że pytanie było głupie. Topsy, kot, o którym opowiadał nam ojciec, cieszył się tu niezwykłą popularnością przed trzydziestu laty, ale przecież tak długo żyć nie mógł.
— Nie, ale to jest pra-pra-pra-pra-prawnuk Topsy’ego — rzekła Historynka z dziwną żałością. — Na imię mu Paddy i jest moją własnością. Mamy również podwórzowe koty, lecz Paddy z tamtemi się nie zadaje. Ja osobiście bardzo lubię koty, bo są takie gładkie, jedwabiste i dumne. Pozatem tak mało im do szczęścia potrzeba. Ach, jestem ogromnie zadowolona, żeście do nas przyjechali. Nic się tu nigdy nie dzieje z wyjątkiem takich właśnie dni, więc napewno przepędzimy czas doskonale. Brakowało nam tu dotychczas chłopców, bo był tylko Dan i Piotrek na cztery dziewczynki.
— Cztery dziewczynki? Ach, tak, jest jeszcze Sara Ray. Fela wspominała coś o niej. A jakaż ona jest? Gdzie mieszka?
— Tam, u podnóża pagórka. Nie możecie widzieć jej domu, bo jodły są tam bardzo gęste. Sara jest bardzo miłą dziewczynką. Ma dopiero lat jedenaście, a matka jej jest strasznie surowa. Nigdy nie pozwala Sarze czytać książek.
Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/28
Wygląd
Ta strona została przepisana.