Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wyobrażacie sobie? Nic dziwnego, że Sara zawsze pragnie robić takie rzeczy, których matka jej nie pochwala i dzięki temu jest bardzo nieszczęśliwa. Wuj Roger powiada, że matka, która na nic nie pozwala swemu dziecku, sama sobie sprowadza zmartwienia i wcale się nie dziwi, że Sara jest blada, chuda i nerwowa. Ale mówiąc między nami, jestem pewna, że główną przyczyną tego jest, że matka daje Sarze za mało jedzenia. Nie dlatego, żeby była skąpa, rozumiecie — ale uważa, że dla dzieci niezdrowo, gdy za dużo jedzą i że dzięki temu rozwija się w nich łakomstwo. Czyż to nie szczęście, że my nie urodziliśmy się w takiej rodzinie?
— Największe szczęście, że wszyscy urodziliśmy się w jednej rodzinie — zauważył Feliks.
— Prawda? Często o tem myślałam. Często myślałam również o tem, jakby to było strasznie, gdyby dziadek King nie ożenił się z babcią. Wątpię, czy któreś z nas bybyłoby na świecie, a gdybyśmy nawet byli, każde mieszkałoby gdzieindziej i napewno byłoby strasznie nieprzyjemnie. Ile razy myślę o tem, odczuwam wdzięczność dla dziadka i babci King za to, że się pobrali wówczas gdy było na świecie tyle innych panien i tylu kawalerów.
Obydwaj z Feliksem zadrżeliśmy. Odczuliśmy nagle, że uniknęliśmy strasznego niebezpieczeństwa niebezpieczeństwa urodzenia się w jakiejś innej rodzinie. Historynkę skłoniło to do wytłumaczenia nam, jakby to strasznie było, gdybyśmy żyli na świecie jeszcze przed istnieniem naszych rodziców.
— A kto tam mieszka? — zapytałem, wskazując dom po przeciwnej stronie pola.
— Ach, ten dom należy do Niezgrabiasza. Nazywa się właściwie Jasper Dale, ale wszyscy nazywają go Niezgra-