Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Najwidoczniej otrzymał jakieś przykre wiadomości na poczcie, — zauważyła Sara Ray.
— Ach, żeby się tylko ojcu nic złego nie stało, — zawołałem, zrywając się niespokojnie z ziemi, bo nagle doznałem dziwnego uczucia, które niby zimne stalowe ostrze zanurzyło mi się w serce.
— Przecież taksamo mógł otrzymać dobre wiadomości i dlatego tak szybko biegnie, — zawołała Historynka, która nigdy nie wierzyła w to, że złe wiadomości mogą nadejść.
— Nie biegłby tak szybko, gdyby miał dobre wiadomości, — bąknął cynicznie Dan.

Szkic biegnącego z wysiłkiem chłopca, trzymającego w ręce gazetę

Powątpiewanie nasze niedługo trwało. Furtka sadu otwarła się z trzaskiem i po chwili podbiegł do Feliks. Jedno spojrzenie wystarczyło, aby się przekonać, że przynosił wieści niezbyt radosne. Biegł bardzo szybko i był ogromnie zadyszany, przyczem twarz miał śmiertelnie bladą. Za nic na świecie w tej chwili nie zapytałbym go, co się stało, tak bardzo lękałem się jakiejś przykrej odpowiedzi. Uprzedziła mnie w tym wypadku Fela, która całkiem odważnie i wielkiem zniecierpliwieniem podbiegła do drżącego zadyszanego Feliksa:
— Feliksie King, co cię tak przeraziło?