Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XIII
STARE PRZYSŁOWIE O NOWEM ZNACZENIU.

Było już pół do szóstej, gdyśmy nazajutrz rano wstali. Na schodach spotkaliśmy Felę, zarumienioną od snu i głośno ziewającą.
— Ach, mój Boże, strasznie zaspałam! Wuj Roger prosił, żeby mu dać śniadanie na szóstą, mam jednak nadzieję, że ogień już rozpalony, bo Historynka bardzo dawno wstała. Napewno wygniata jeszcze ciasto. Całą noc biedaczka spać nie mogła, zaniepokojona, czy jej się chleb uda.
Ogień istotnie płonął wesoło, a rozradowana i triumfująca Historynka wyciągała właśnie z pieca bochenek chleba.
— Spójrzcie, — zawołała z dumą. — Bocheneczki, jak cacuszka! Wstałam o trzeciej, a ponieważ już było widno, wygniotłam zaraz ciasto i wsadziłam je do pieca. Dzięki temu już teraz mam wszystko gotowe. Ale bochenki jakoś nie są duże, jak zwykle, — dorzuciła z powątpiewaniem.
— Saro Stanley! — zawołała Fela, wpadając do kuchni. Więc wsunęłaś chleb do pieca zaraz po wygnieceniu ciasta, nie pozwalając mu nawet wyrosnąć?
Historynka nagle pobladła.
— Tak, — wyszeptała. — Ach, Felusiu, więc nie trzeba było tak robić?