Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzy, bo my już sami pamiętać będziemy o naszych poganach.
— Jak pięknie pachną kwiaty pani Sampson, — żyła Celinka, gdyśmy przechodzili obok ogródka, z którego powiała ku nam istotnie upojna woń. — Już wszystkie róże u niej rozkwitły, a klombik zasiany Słodkim Williamem, szczególnie jest piękny po zachodzie słońca.
— Słodki William, to straszna nazwa dla kwiatów, — oburzyła się Historynka. — William, to przecież imię męskie, a mężczyźni nigdy nie bywają słodcy. To dobre dla kobiet. Ach, spójrzcie na księżyc, jak wygląda ku nam z poza jodeł! Chciałabym mieć sukienkę z promieni księżyca, zapinaną na guziki z gwiazd!
— Wcale nie byłaby taka praktyczna, — zaoponowała Fela, — bo wszystkoby się przez nią widziało.
Uwaga ta zakończyła dyskusję na temat sukienki z księżycowych promieni.