Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nicby nie mogło powstrzymać ludożerców od zjedzenia Feliksa, gdyby go już schwytali, — zachichotała Fela. — Przecież taki z niego tłuścioszek!
Jestem pewien, że Feliks postanowił w tej chwili nie być już misjonarzem, mając przed sobą taką perspektywę.
— Od dzisiaj będę dawała po dwa centy tygodniowo więcej na misję, niż dotychczas, — postanowiła Celinka.
Dwa centy tygodniowo wobec skromnych zarobków Celinki za zbieranie jajek, to było stanowczo z jej strony wielkie poświęcenie. I nam się jednak jej zapał udzielił. Wszyscy postanowiliśmy podnieść stałe tygodniowe datki chociażby o centa na osobę. Nawet Piotrek, który dotychczas nic na misję nie dawał, zdecydował się także przystąpić do tej akcji.
— Ja nie jestem tak zachwycony misjonarzami, jak wy, — oświadczył, — ale może kiedyś będę się nimi tak samo zachwycał. Ciekawy jestem, na co zostaną użyte moje pieniądze, chociaż zbyt wiele nie mógłbym na misję dawać. Gdy człowiekowi ojciec uciekł i gdy ma matkę zarabiającą praniem, a sam dostaje zaledwie pięćdziesiąt centów tygodniowo, to nie może dużych sum przeznaczać na pogan. Zrobię w każdym razie, co tylko będzie w mojej mocy. Nieboszczka ciotka Jane zawsze opiekowała się misjonarzami. Czy wśród Metodystów są także poganie? Przypuszczam, że chętniej dawałbym na nich, niż na pogan prezbiterjańskich.
— Wszyscy poganie są jednakowi, a dopiero, jak zostają nawróceni, stają się Metodystami, lub Prezbiterjanami, — tłumaczyła Fela. — Przed nawróceniem wszyscy są tylko zwykłymi poganami. Ale jeżeli chcesz dawać pieniądze na misję Metodystów, możesz je dawać księdzu w Markdale. Sądzę, że ksiądz tutejszy obejdzie się bez twoich pienię-