Strona:L. M. Montgomery - Ania na uniwersytecie.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ojciec wogóle się nie odezwie, bo uważa, że powinnam robić, jak mi się podoba. Za to matka nie przestanie gderać. Oprócz nosa, posiada jeszcze byrnowski język. W każdym razie muszą się pogodzić z tą myślą.
— Zostając żoną pana Blake, będziesz musiała, Izo, zrezygnować z wielu rzeczy, do których dotychczas byłaś przyzwyczajona.
— Co to wszystko znaczy w porównaniu z nim samym. Na przyszły rok w czerwcu odbędzie się nasz ślub. Jurek w tym roku kończy uniwersytet. Prawdopodobnie dostanie probostwo w robotniczej dzielnicy, na ulicy Petersona. Wyobrażasz sobie mnie mieszkającą w robotniczej dzielnicy? Z Jurkiem jednak zgodziłabym się zamieszkać nawet wśród lodowców Grenlandji.
— A kiedyś twierdziłaś, że zostaniesz żoną tylko człowieka bogatego, — uśmiechnęła się Ania, spoglądając na wierzchołki wysokich sosen.
— Nie mów mi o tem, co było kiedyś! W ubóstwie będę się czuła lepiej, niż w zbytku. Nauczę się gotować i przerabiać sukienki. W Ustroniu Patty nauczyłam się robić zakupy. Chociaż ciotka Jakóbina twierdzi, że złamię Jurkowi karjerę, jestem pewna, że się myli. Wiem, że zbyt wiele rozumu nie posiadam, ale wyśmienicie umiem przystosowywać się do innych.
— Izo, wybacz, że ci nie winszuję, wiesz jednak, że cię naprawdę kocham i twoje szczęście raduje mnie ogromnie.
— Wiem, wiem. Przyjaźń tę już dawno wyczytałam z twoich szarych oczu. Oby już nadszedł dzień,