Strona:Księga godzin (Rilke).djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie bój się, Boże, Oni mówią „moje“
do wszystkich rzeczy, które są cierpliwe.
Jako ten wietrzyk, co muśnie po drzewie,
mówiąc: mój las.

Żaden z nich nie wie,
jak wszystko płonie, co pochwycą raz, —
tak, że nie mogą nic nawet na brzegu
utrzymać w ręku, tak im palce parzy.

Tak mówią „moje“, jak gdy człek przebiegły
księcia zwie kumem w rozmowie z chłopami,
gdy książę wielki jest i dość — odległy.
Tak obcą ścianę zowią „moja“ ściana,
wcale nie znając domu tego pana.
Mawiają „moje“, zowiąc to własnością,
gdy każda rzecz się zwiera, którą tknęli,
tak jak szarlatan z tępą bezczelnością
słońce, grom „swemi“ nazwać się ośmieli.
Tak mówią: moje życie, moja żono,
mój koń, me dziecko — wiedząc dobrze pono,
że wszystko: życie, żona, dziecko, koń —
to twory obce, o których treść ślepo
trąca ich przed się wyciągnięta dłoń.
Tę pewność wprawdzie tylko wielcy mają,