Przejdź do zawartości

Strona:Księga godzin (Rilke).djvu/040

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I Ją tam kochano, na owoc zbudzoną,
skromną i pięknie zalęknioną
i nawiedzoną Dziewicę.
Kwitnącą i nieodsłonioną,
w której stu dróg są tajemnice.

Zwolono iść Jej, lecieć w dale
i z młodym rokiem przeć w rozkwicie;
służebny żywot Jej wspaniale
królewski wzrósł, przedziwny skrycie.

Jako świąteczne w miastach dzwony,
przez domy szedł, by wielka siła;
Ona, z dziewczęco roztargnionej,
tak w łonie swem się pogrążyła,
tak onym Jednym przepełniona,
tak za tysiące wystarczała,
że zewsząd stokroć oświetlona
szła, niosąc jak winnica źrała.