Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/429

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
417

czeństwa. Rozpoczęło się to życie człowieka od dwóch ludzi, na ziemi, w ciągu wieków. Odebrał człowiek na dziedzictwo całą ziemię; znosił góry i wypełniał doliny; wytykał bieg rzekom i liczył gwiazdy na niebie i rozkazy wydawał całéj przyrodzie, a cała przyroda hołd mu oddawała, bo go Bóg postanowił królem świata, ale królem podwładnym woli Jego! I rozprzestrzenił się człowiek po ziemi, i rozprzestrzeniła się złość w sercu człowieka, bo serce zięblo, a myśl się rozpalała; bo uczucie stygło, a namiętność gorzała. Straciwszy wolność godności człowieka, gonił król ziemi za wolnością podłego niewolnika, za wolnością bezrozumnego zwierza. Straciwszy szczęście w wnętrzu duszy, gonił za szczęściem zewnętrzném i i wyłamawszy się z jarzma Boskiego, wprzągł się w jarzmo świata. I krew płynęła, ale to była krew Abla o pomstę wołająca do Nieba. I łzy płynęły, ale to były łzy Kalina, łzy klątwy i rozpaczy. I wiek po wieku mijał i grób po grobie przybywał, a zbrodnia zbrodnię rodziła! Klątwa Boga nad człowiekiem w okropnych rozwijała się pojawach! I przyszła chwila wielka, stanowcza: chwila przejścia rodu ludzkiego z ciemności w światło, z klątwy w błogosławieństwo. Krzyż na górze Kalwaryjskiéj, a na