Strona:Książę-żebrak.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   10   —

znalazł się znów przed czterema Genjuszami.
Zakomunikował im odpowiedź księżniczki, a ci śmiać się poczęli.
— Niech wybiera kogo chce jutro, zobaczymy czy pozna, — zawołali do Nala i znikli z przed jego oczu.
Dzień uroczysty obioru męża przez Ramę, już nadszedł. Miasto ustrojone we flagi i wieńce z kwiatów, a gdy wieczór się zbliżał zapalono tyle lamp i latarek że zdawało się iż dzień to nie wieczór.
Z nastaniem nocy zebrali się wszyscy starający się o rękę księżniczki. Ustawiono ich rzędem, jednego obok drugiego i poproszono króla z córką.
Weszła Rama, trzymając w ręku wieniec kwiatów, który miała włożyć na szyję wybranemu.
Wszedłszy poszukała wzrokiem księcia, ale jakież jej było przerażenie i zdziwienie, gdy ujrzała nie jednego ale pięciu