Strona:Korczak-Bobo.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skarga. Zdaje mi się, że gdym powiedział: „do widzenia Pani“ głos mój zadrżał.
Gdy pomyślę, że już nigdy nie będziemy tak rozmawiali, serce pęka mi z bólu. Te spacery wieczorami przy świetle księżyca — nigdy się to nie wróci! Nigdy!!!
Mama mnie dziś pytała, jakem się bawił. „Tak sobie“ — odpowiedziałem. O ironjo losu!..

8 sierpień.

Zaprzyjaźniłem się z Frankiem W. To dziwne: mamy jednakowe zapatrywania się na rzeczy, jednakowe chęci i zamiary. Będę zbierał zbiory mineral. i mam zamiar urządzić zielnik.
Zosia wydaje mi się teraz czemś niedostępnem, urojonem, Chciałbym być poetą, literatem, śpiewakiem etc.

9 sierpień.

Wczoraj z wujem Pawłem byliśmy w Wilanowie. W krótkości opiszę to uczucie, które mną owładnęło na widok królewskiej siedziby. Droga do Wilanowa przez pola jest bardzo przyjemna, lecz niema w niej nic godnego uwagi.
Wjazd do Wilanowa jest — to ogromna brama, wykuta z piaskowca. Dalej idzie kościół, a na dziedzińcu, otacz. kościół jest