Strona:Kobiety antyku.pdf/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tycznych czy zamożniejszych, daleka od równouprawnienia. Samo zawarcie małżeństwa stawiało ją w pozycji zależnej. Mężczyźni zawierali związki małżeńskie w wieku już dojrzałym. W państwach o strukturze takiej jak w Sparcie było to właściwie uregulowane ustawowo, w innych decydował bardziej obyczaj — trzeba było przejść kolejne stopnie wykształcenia i przygotowania do obowiązków wojskowych i obywatelskich zanim nadszedł czas na założenie rodziny. Kobiety kształciły się w domu, zakres ich nauki był prawdopodobnie bardzo ograniczony i wchodziły do domu męża jako młodziutkie, niedoświadczone dziewczęta, podczas gdy mężowie byli wprawdzie młodymi, ale już dojrzałymi ludźmi, którzy mieli za sobą lata wspólnej nauki czy ćwiczeń, przygotowania do obowiązków militarnych i politycznych obywatela. Mieli też ustalone grono przyjaciół, ukształtowane często męskie związki erotyczne i intelektualne. Z punktu widzenia uczuciowego kobieta już w momencie zawierania małżeństwa znajdowała się w gorszej sytuacji. Miała za sobą związki rodzinne i dziecięce przyjaźnie, mocnym związkom środowiskowym swego męża przeciwstawiała raczej swoją samotność. Tę sytuację ilustruje dobitnie opowieść Ischomachosa w rozmowie z Sokratesem w Ekonomiku Ksenofonta (VII, 1–43) o tym, jak wychował swoją młodą żonę: A cóż mogła umieć, Sokratesie, skoro przyszła do mnie, nie mając jeszcze lat piętnastu, a przedtem przez całe jej życie dbano usilnie, aby jak najmniej widziała, jak najmniej słyszała, jak najmniej zadawała pytań? Czy nie sądzisz, że trzeba być zadowolonym, jeśli potrafiła, otrzymawszy do rąk wełnę, zaprezentować potem gotową suknię, i jeśli wiedziała, że robotę tkacką wykonują służące? Bo co się tyczy jadła, to na tych sprawach znała się zupełnie dobrze (tłum. S. Srebrny).
I dalej wywodzi Ischomachos, jak to swoją żonę uczył, aby umiała zarządzać domem i nabyła koniecznych dla dobrej żony i matki umiejętności. Już sam sposób zawierania małżeństwa stawiał pannę młodą w pozycji zależnej. To ojciec lub w jego braku prawny opiekun oddawał dziewczynę przyszłemu mężowi. W czasach najdawniejszych narzeczony musiał sobie żonę w pewnym sensie kupić, ofiarowując jej ojcu suty okup. Wprawdzie przyszły teść powinien też był odwzajemnić się darami dla zięcia, ale sama panna młoda nic tu nie miała do powiedzenia. Była przedmiotem transakcji, a nie aktywnym jej uczestnikiem. Wprawdzie w okresie klasycznym