Strona:Klemens Junosza - Zagrzebani.djvu/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tak dawno nie raczyłeś nas odwiedzić; przecież panu Mikołajowi jest już o tyle lepiej, że możesz się pan choćby na chwilę oddalić... Powiesz pan, że gospodarstwo...
— O nie!
— Słyszałam, że się z pana zrobił zawzięty gospodarz, — rzekła z uśmiechem — ale ponieważ i ja jestem także gospodyni, chociaż nie taka zawzięta, więc wiem dobrze, że o tej porze roku gospodarze miewają niekiedy wolne chwile...
— Ja wcale nie jestem gospodarz...
— Zbyteczna skromność. Sądzisz pan, że nie wiedzą sąsiedzi, jak kto siedzi?
— Co pani może o tem wiedzieć?
— Wszystko, wszystko... Miewam z Maciejowa częste relacye...
— Więc pani niekiedy myśli o Maciejowie?
— Dlaczegóżbym myśleć nie miała? Co się zaś tyczy wiadomości, jakie o nim, to jest o Maciejowie miewam, to przypuszczam, że są one wiarogodne, gdyż pochodzą z bardzo poważnego źródła.
— Ciekawym bardzo...
— Chcesz pan poznać to źródło?
— Wolałbym raczej dowiedzieć się o treści