Strona:Klemens Junosza - Zagrzebani.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie mam, a czy mi w Czarnej być, czy u was, toż wszystko jedno... Stary jestem, to prawda, ale siłę jeszcze mam, jeszcze dreptać mogę i krzyknąć w razie potrzeby...
— Nie! nie!
— Dlaczego? Gardzisz mojem dobrem sercem, życzliwością dla domu waszego, dla ojca?
— Podziękować tylko mogę szczerze, z całego serca — ale przyjąć nigdy.
— Karolu, panie Karolu, co ty mówisz!?
— Wiem, co mówię...
— A zatem wolisz płatnego najemnika, aniżeli przyjaciela — wolisz, przekładasz?
— Broń Boże... Z całego serca dłoń pańską uścisnę, z całej duszy podziękuję, ale ofiary nie przyjmę...
— Przynajmniej powiedz, z jakiego powodu?...
— Bo ja tu jestem, kochany panie Symplicyuszu, i zastąpić chorego ojca, to mój obowiązek.
— Na to nie mam nic do odpowiedzenia — rzekł Jajko.
— Rozumie pan dobrodziej, że inaczej postąpić nie mogę.
— Ale słusznie, słusznie... a jeżelim ci, kocha-