Strona:Klemens Junosza - Zagrzebani.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z furmanem — ale gdy złe czasy przyszły, gdy w kraju bieda nastała, a przy ziemi ledwie że ledwie mogli się ludzie utrzymać — wnet kałamaszkę i tęgie kasztany sprzedał, furmana odprawił, nawet garderoby porządnej się pozbył i złotego zegarka z łańcuszkiem. Jeden tylko sygnet z krwawnikiem, zapewne starą pamiątkę rodzinną, zatrzymał i zawsze na palcu go nosił.
Pamiętają ludzie te czasy (boć nie takie odległe przecie), jak dnie smutne i ciężkie nastały: wiele domostw z dymem poszło, wiele rodzin opłakiwało straty.
O weselach zapomniano wówczas, — a świeżych mogił przybyła moc wielka...
Gdy burza nieco ucichła, gdy po wstrząśnieniach strasznych jęto się po rumowiskach oglądać, żeby nowe postawić siedziby i zardzewiałe pługi pchnąć w pole, Jajko jak dawniej po okolicy się uwijał — ale zmienił się do niepoznania, zdziwaczał. Zmiany te nietylko w usposobieniu, w trybie życia, ale w powierzchowności jego nawet były widoczne.
Zamiast żółtej kałamaszki, biedkę sobie żydowską sprawił, w jednego niepokaźnego konia zaprzężoną; zamiast garderoby porządnej i modnej, dłu-