Strona:Klemens Junosza - Zagrzebani.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

, za kolana sięgającą bekieszę z grubego sukna przywdział, brodę zapuścił, zdziadział i na humorze stracił.
— Co się z panem stało, panie Symplicyuszu? — pytano — co zrobiłeś jegomość z sobą?
— Ha, moi drodzy — odpowiadał. — Zmieniają się czasy i nam się też zmienić trzeba. Niema na kałamaszkę, na trzy szkapy, na furmana, należy tedy jeździć biedką, jak żyd. Zabrakło na sajety, należy chodzić w kapocie! Bieda, bieda, rozumu uczy, a jak już nauczy, to człowiek żałować nie będzie, że jej zaznał. Mówię wam to i powtarzam, że człowiek przez całe życie uczyć się powinien; to tylko nieszczęście, że ochoty do tej nauki nie ma... to nieszczęście! Oto i my naprzykład, moi panowie i panie. Nauczycieli macie tuż, wzory do naśladowania na każdym kroku, a nawet wam do głowy nie przyjdzie, żeby z dobrej okazyi korzystać. Źle robicie najmilsi moi, bardzo źle — i pokutujecie też za to...
Interpelowano:
— Gdzież, panie Symplicyuszu, nauczycieli tych szukać, od kogo się uczyć?
Jajko ironicznie się uśmiechał.