Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza - Za mgłą.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 103 —

— Prawdopodobnie nie będziemy z niego korzystali, lecz w każdym razie dziękujemy w imieniu wdowy i sierot — rzekł pan Piotr.
— Ach, to bagatela, mała rzecz, zwyczajna przysługa sąsiedzka! W razie potrzeby przyślijcie panowie depeszę. Ja nie lubię listów, najlepsza korespondencya to depesza. Adres krótki: Warszawa, Topaz, albo: Topaz, Warszawa; dojdzie; odpowiedź otrzymacie natychmiast. To jest kredyt szanownych panów.
— Właściwie kredyt Królówki.
— Nie, panów osobisty. Ja nie lubię mieć interesów pieniężnych z damami — dodał, śmiejąc się. — Poeta nazywa je słusznie „marnym puchem,” więc wobec tego wszelka solidność jest wykluczona.