Strona:Klemens Junosza - Z Warszawy.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

oskrobany. Panią Klotyldę zachwyca ta pełna sielankowego wdzięku niezgrabność, to poślizgiwanie się na woskowanej posadzce.
Kiedy piękna Marysia, niosąc tacę, próżną na szczęście, przewróciła się i upadła jak długa na dywan, ubawiło to ciotkę niesłychanie; gdy zaś drugi raz zdarzył się taki wypadek i kilka filiżanek stłukło się przytem — wydało się to pani Klotyldzie mniej zabawnem, a nawet nudnem i nieznośnem.
W tydzień później piękna Ernestynka otrzymała od ciotki list tej treści:
«Zachwycająca Ernestynko, ty najmilszy kwiatku Krzywej Woli, która słynie z kwiatów.
«Nie mogłaś lepiej dogodzić twojej ciotce i bardziej w myśl jej utrafić, jak przysyłając Marysię.
«W istocie, jest to perła nie dziewczyna! Pod względem skromności przeszła moje oczekiwania, gdyż przez cały dzień, bez ustanku, albo się rumieni, albo się wstydzi, a prawdopodobnie czyni to i przez pozostałą część doby.
«Jest naiwna do zachwycenia; jeszcze nigdy w życiu swojem nie widziała szczotki i nie wyobraża sobie, żeby do zamiatania mogło służyć co innego, jak miotła. Cudowne dziecko! Salon mój nazywa «izbą», pokój sypialny «jalkierzem», stołowy «kumorą», a buduar «kaplicką». Boi się wodociągu, gdyż nigdy jeszcze nie widziała takiego «cudoka»,