Strona:Klemens Junosza - Wyścig dystansowy.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z niepokoju — a tak dowiem się czegoś przynajmniej.

(Paweł i Atanazy wychodzą, a po chwili wracają z krzesłami. Plajterman ciągnie ławkę na przód sceny).
Plajterman.

Niech ja też usłużę. Będą panie miały doskonałe siedzenie do siedzenia... Dlaczego to dawniej nie bywało nigdy taki wyścigowy dystans?

Sabina.

Bo to najświeższa zdobycz cywilizacyi.

Plajterman.

Ten cywilizacya to musi być zagraniczny interes?

Atanazy.

Od czasu do czasu, tak.

Paweł.

Bardzo proszę, niech panie siadają. Oto luneta i lornetki.

Sabina.

Ja proszę o lunetę. Andziu! ty, kochaneczko, pojęcia nie masz, jak jestem niespokojna, jak mi serce bije gwałtownie. Doprawdy, wierzę w to, że można w ciągu godziny przeżyć kilka lat.

Atanazy.

Niech-no kuzynka nie będzie taka rozrzutna, bo, od czasu do czasu, z latami można przeatutować...