Strona:Klemens Junosza - Willa pana regenta.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w osobie swego małżonka. Widzi panna teraz, co znaczy plenipotencya!.. Następnie robiłem akt kupna i sprzedaży Karpiówki. Nabył ją niejaki Michał Wróblewski, były dzierżawca; zapłacił wcale niedrogo. Później działy się rozmaite rzeczy, o których mógłby dużo powiedzieć pan pisarz hypoteczny. Jak muchy na okna, tak Żydzi wchodzili na hypotekę Młynkowa, pan Floryan brnął coraz głębiej, aż zabrnął tak, że już ratunku nie było — i umarł — a podobno otruł się. Nie wiem, czy to prawda, ale taką pogłoskę uporczywie powtarzano. Została po nim wdowa z trojgiem czy czworgiem dzieci. Dawni przyjaciele rodziny i doświadczeni prawnicy zebrali się na naradę, w celu uratowania choćby drobnego funduszu dla biednej kobiety i sierot — no i jakoś, jakoś, po długich zabiegach i staraniach, ocalono kilka tysięcy. Pani Floryanowa z dziećmi zniknęła z horyzontu. Oto masz panna całą historyę. Wystarcza ci?
— Dziękuję ojczulkowi, ale mam jeszcze jedno zapytanie.
— Cóż znowu, panienko? co jeszcze rozkażesz?
— Czy ojczulek czasem nie zna majątku, czy też folwarku zwanego Lasek? podobno dwanaście mil stąd?...
— Lasek, Lasek?... czekajże, cóż z licha... aha! już wiem, o dwanaście mil stąd... To, moje dziecko, cała historya, którą ci chyba innym razem opowiem. Ów Lasek, to nie majątek żaden, nie fol-