Strona:Klemens Junosza - Suma na Kocimbrodzie.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Bardzo dziękuję panience, bardzo dziękuję; Icio będzie miał śliczny początek. List zaraz wyślę, jak tylko do miasteczka przyjadę.
Z temi słowy Szmul odszedł, a panna Bolesława zamknęła lufcik i usiadła na miękkiej kozetce.
Należał jej się słusznie odpoczynek po smutnie spędzonym poranku, po niespodziance, po napisaniu obszernego listu, wreszcie po wzruszeniu, jakie wywołała w niej obietnica zapisu.
Niby to nic, parę wyrazów, przyrzeczenie, ale, bądź-co-bądź, dodaje ono młodej osobie wdzięku.
Taki już świat!
Na przykład, panna Leontyna z Malowańca — cóż osobliwego?.. ani to uroda, ani edukacya, tyle, że młoda i zdrowa, więc oczy jej błyszczą, a policzki ma rumiane, niby jabłka. Istna wiejska dziewka od cebra, a jednak jak ją wszyscy adorują, jakie odbiera hołdy, jak zawsze otoczona jest przez młodzież! A dlaczego? — bo Malowaniec jest czysty jak szkło, ma przeszło sto włók obszaru, śliczny las, dwa młyny, więc z tej ra-