Strona:Klemens Junosza - Suma na Kocimbrodzie.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ach, zapomniałam! Ja mam dla waszego Icia prezent, właśnie chciałam jeszcze wczoraj posłać przez Kasię.
— Jaki to prezent jest?
— Bury kotek; bardzo ładny i wesoły. Wasz Icio będzie się z nim bawił.
Szmul wzruszył ramionami.
— Dziękuję panience — rzekł. — Icio jest delikatny i bojący.
— Nie lubi małych zwierząt?
— Kotków nie lubi. Onby wolał dostać do zabawy małe cielę, młodą gęś, albo parę ładnych kokoszek. Toby się jemu podobało. Zaraz zabawiłby się z matką w jarmark.
— Jakto w jarmark?
— Bardzo ładnie. On się często tak bawi: on udaje pachciarza, a matka przekupkę. Mnie serce rośnie, gdy patrzę, jak się ten dzieciak targuje i jaki znawca jest na takie rzeczy! Nie da się oszukać... Doskonałe dziecko, śliczny chłopaczek!! Niech on zdrowo rośnie! On ma racyę, on powiada, że kotek, piesek, to dla niego nie zabawka, bo nie towar.
— W takim razie przyślę mu kurę.