Strona:Klemens Junosza - Suma na Kocimbrodzie.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ja wiem, teraz taki czas, że wszystkie listy są bardzo pilne i bardzo ważne!
— Taki czas?
— Ma się rozumieć, proszę panienki; bo żeby listy nie były bardzo pilne i bardzo ważne, to ktoby je chciał pisać i dopłacać do swojej fatygi markami? Może nie?
— Proszę was, nie zapomnijcie, mój Szmulu!
— Czy było kiedy takie zdarzenie? Ja jestem z takiej familii, co robi interesa nie tylko dla zysku, ale czasem i zupełnie darmo, za nic.
— Ależ ja nie chcę darmo; owszem, radabym Szmula wynagrodzić.
— Bardzo dziękuję panience.
— Dam wam kieliszek dobrej wódki. Wszak Szmul lubi?
— Oj, oj! Kto nie lubi na takie zimno i wilgoć?!
— Poczekajcie.
Pobiegła do szafy i przyniosła duży kieliszek wódki i dwa kawałki cukru na zakąskę.
Szmul wódkę wypił, a cukier schował do kieszeni, mówiąc:
— To będzie dla mojego małego Icia.