Strona:Klemens Junosza - Suma na Kocimbrodzie.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

albo na święta Bożego Narodzenia, albo na Wielkanoc, albo, co najlepiej, na całe wakacye. Przecież musi być taki czas, w którym dziewczynki miejskie odpoczywają po gramatyce francuskiej i po gamach.
To kartka jedenasta.
Dwunastą zajmują same pocałunki, uściśnienia, ukłony oraz zamaszysty podpis.
Ale suma?!
Wypada i o niej coś powiedzieć, tem bardziej, że kochana ciocia jedynie w tym celu napisała taki długi i poczciwy list.
Panna Bolesława pobiegła do ojca, skąd powróciwszy, dodała jeszcze taki dopisek:
«P. S. O sumie na Kocimbrodzie nic teraz Cioci nie donoszę, gdyż ojczulek będzie za parę tygodni u Cioci, to ustnie wszystko objaśni.»B.

Po chwili liliowy liścik znalazł się w liliowej kopercie; w tymże czasie przez ogród przechodził Szmul. Panna Bolesława zapukała w okno i poprosiła, aby się zbliżył do otwartego lufcika.
— Owszem, bardzo słucham, co panienka sobie życzy?