Strona:Klemens Junosza - Suma na Kocimbrodzie.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ogród... słowem wymarzona posiadłość dla kobiety, która nie ma już pretensyi do świata i radaby przepędzić resztkę życia w spokojnej i wygodnej, ma się rozumieć, samotności. Otóż, moi drodzy, proszę was, odpiszcie mi natychmiast i najbardziej szczegółowo o wszystkiem, co dotyczy sumy na Kocimbrodzie. Jest to poniekąd i w waszym interesie, gdyż, jeżeli ja część swoją odbiorę, to i wy odbierzecie, a powtóre ja, kobieta słabego zdrowia, długo na tym świecie popasać nie będę. Może trzy lata, może pięć... ile Bóg przeznaczy. Majątku do grobu ze sobą nie zabiorę, lecz zapiszę go waszej Sławci. Śliczne to i kochane dziewczątko zawsze mam w sercu i pamięci.»
— Jaka ciocia dobra! — zawołała. — Odpiszę jej dziś jeszcze z podziękowaniem, a zarazem z życzeniem stu lat życia. Mnie sukcesyi po niej nie trzeba.
— Cóż dalej w liście? — zapytała pani Anna.
— Ano, już nic, a raczej same romanse. Całuje ciebie, Sławcię, mnie, cały dom; życzy nam wszelkiego szczęścia i powodzenia, oraz donosi, że nikogo na świecie tak