gorąco nie kocha, jak nas. Kiedy to wszystko nabazgrała... nie wiadomo, ponieważ na liście niema daty. Na pieczątce pocztowej data onegdajsza. No — dodał, zwracając się do żony, — trzeba odpisać.
— Naturalnie, że trzeba — odrzekła pani Anna z jakimś smutnym uśmiechem.
— Dobrze; ale co?
— Napisz wszystko, co ci wiadomo.
Pan Piotrowicz zaczął trzeć szpakowatą czuprynę i niecierpliwie chodzić po pokoju, pani wyszła do kuchni.
— Ojczulku! — odezwała się nieśmiało panna Bolesława.
— Co chcesz, kochanie?
— Po co się ojczulek ma fatygować? Ja mam dość czasu, więc odpiszę. Obszernie i serdecznie, po kobiecemu. Jak ciocia do nas, tak i my do cioci. To się należy; trzeba jej też podziękować za obietnicę zapisu.
— Przecież go jeszcze nie zrobiła!
— Ale przyrzekła, a w każdym razie jest to dowód dobrego serca i pamięci. Więc, ojczulku kochany, czy pozwolisz mi być dziś twoim sekretarzem?
Strona:Klemens Junosza - Suma na Kocimbrodzie.djvu/64
Wygląd
Ta strona została skorygowana.