Strona:Klemens Junosza - Suma na Kocimbrodzie.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Kto?
— Jeden szlachcic... Ze Szczygłówka on jest. Młody człowiek, lubi końmi handlować. Czasem można przy nim zarobić.
— Z kim on się ożenił?
— Z córką szlachcica z Łopiankowa, tego właśnie, u którego trzymam pacht. Stało się to przed tygodniem; było bardzo ładne wesele, na wsi.
— A co ten szlachcic ma do sumy na Kocimbrodzie?
— Familiant jest. Ta panna, co wyszła za dependenta, i mego szlachcica żona... to są siostry. Rozumiecie teraz?
— Owszem, rozumiemy. Niech ich dyabli porwą! Jeżeli oni takim sposobem nabywają sumy, to jak można z nimi konkurować?!...
— Nie można wcale — odrzekł poważnie Szmul; — ale to jeszcze nie koniec.
— Czy jeszcze kto się ożenił?
— Ma się rozumieć.
— Ileż było tych wesel szlacheckich?
— Wesel było trzy, ale kto wam powiedział, że wszystkie były szlacheckie?