Strona:Klemens Junosza - Suma na Kocimbrodzie.djvu/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

którego matka ma tutaj dom i słynie z mnóstwa procesów, jakie z całym światem prowadzi — ale że to jest znany łowca posagowy — więc dałam mu bardzo wyraźnie do zrozumienia, że takie postępowanie jest łajdackie i że prędzej mi włosy na dłoni wyrosną, aniżeli zgodzę się zostać żoną posagowego przedsiębiorcy. Ta scena wstrząsnęła mną do tego stopnia, że musiałam zażywać krople laurowe, w większej ilości niż zwykle.
— Wiesz, Sławciu — rzekł pan Piotrowicz, przerywając czytanie, — że to chyba już koniec świata! O Emilcię dobijają się. Ależ ta kobieta ma lat... czekajże, łatwo obliczyć: matka twoja a moja żona...
— Ojczulku! zostawmy te obliczenia na później... trzeba doczytać list do końca. Co jest dalej?.. co dalej?
— A no, dobrze:
«Jakaż to różnica pomiędzy tym panem a moim zacnym, szlachetnym narzeczonym! On wprost powiedział: «jeżeli pani posądza mnie o wyrachowanie, to, jako człowiek niebiedny a rozumiejący dobrze każdy interes, mogę złożyć kaucyę w listach zastawnych Towarzystwa kredytowego ziemskiego z bieżą-