Strona:Klemens Junosza - Suma na Kocimbrodzie.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cymi kuponami.» Ile w tem szczerości, ile serca, ile szlachetnego pożądania, aby nawet cień podejrzenia nie padł na tę duszę wzniosłą! To mnie przekonało ostatecznie... Nie chciałam kaucyi, uwierzyłam w serce. Ślub nasz odbędzie się 18-go maja.
— W tym samym dniu, co i mój! — zawołała panna Bolesława. — Jakżeż pogodzić jedno z drugiem?!
— Czekaj... czytajmy dalej:
«18-go maja, w dzień świętego Feliksa, w małym, ślicznym kościołku, na przedmieściu. Odbędzie się rano o godzinie 7-ej. Takie jest życzenie mego przyszłego małżonka. Wesela wyprawiać nie myślimy — kosztowałoby to zbyt drogo, ale wprost z kościoła udamy się do pewnej uroczej miejscowości za miastem, do lasu, i tam dla najbliższych krewnych i przyjaciół urządzone będzie przyjęcie. Że i was, moi drodzy, zobaczę w tem gronie, o tem nie wątpię; że was zapraszam z całego serca, o tem i wy chyba nie wątpicie; że nie odmówicie mi tej łaski, o tem nie wątpi mój narzeczony, ten zacny człowiek, którego każdy musi pokochać, kto go pozna. Przyjedźcie, proszę was i zaklinam na