Strona:Klemens Junosza - Suma na Kocimbrodzie.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Tak sobie... dość daleko.
— Jaka to może być na przykład gubernia? Jaki powiat?
— Mój Szmulu, nie zawracaj mi głowy! Uczepiłeś się tego Kociegobrodu, jak pijany płotu... Kocibród i Kocibród! Jak będzie na to czas, jak będzie potrzeba, to ci sam powiem.
Szmul zamyślił się i po chwili odrzekł:
— Ja się nie naprzykrzam. Nie wspomnę więcej o tem, aż sam pan dziedzic zacznie... Czy pan dobrodziej już płacił grudniową ratę Towarzystwa?
— Grudniową?! Jakim sposobem? Wiesz doskonale, że czerwcowa jeszcze zalega. Gdzie widziałeś, żeby kto raty płacił w terminie?
— Możnaby się postarać pieniędzy. Ja znalazłbym może uczynnego człowieka.
Szlachcic spojrzał ze zdumieniem na Szmula, ten zaś obserwował, jakie wrażenie zrobi jego propozycya, ale, na pozór przynajmniej, nie zrobiła żadnego.
— Mamy jeszcze dość czasu — odrzekł obojętnie pan Piotrowicz.
— Nie szkodzi, jeżeli myśli się wcześniej o interesach terminowych; w ostatniej godzi-