Strona:Klemens Junosza - Romans i powieść.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

na różne intencye; mama zaś była szczególną amatorką kaszki na wodzie, lub barszczu z kartoflami i skutkiem tego „synuś“ musiał zjadać mięso i za mamę i za babcię...
Praktykowało się to prawie codzień i trzeba przyznać, że malec doskonale wywiązywał się ze swego zadania, co się tak podobało babci, że od czasu do czasu obdarzała go pierniczkiem, lub też dawała mu trojaka na cukierki...
Tak wlokły się dla biednych kobiet, dni jednostajne, ciężkie, sieroce, a całą ich osłodą był wesoły szczebiot synusia, który chował się jakoś nie źle i nigdy dobrego humoru nie tracił...