Strona:Klemens Junosza - Przy kominku.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Jednak... w tej dobie życia, w której się znajduję, nabiera się szczególnego zamiłowania do komfortu, do wygód...
Nie wiem czy to ogólne prawo, czyj tylko specyalnie we mnie budzą się podobne upodobania, ale zdaje mi się, że nie mógłbym żyć bez wygód, bez systematyczności... Lubię sypiać wygodnie i długo, jadać dobrze, bawić się, podróżować w wagonie pierwszej klasy, lub w najgorszym razie w powozie; lubię mieć swego krawca, swego fryzyera, wreszcie swego służącego, który już zna moje przyzwyczajenia i któremu nie potrzebuję codzień powtarzać jednych i tych samych poleceń.
Powiesz, kochany Władziu, że to wszystko mam... Łudzisz się. Jestem wykolejony z trybu życia, chory i rozbity fizycznie, wzruszony moralnie, ogarnia mnie niepokój, nie mogę sypiać... jednem słowem znajduję się na jakimś przełomie.
Pytasz dlaczego?
Alboż ja wiem! Każdy człowiek ma swoje fatum — ja zaś mam specyalnie stryjenkę. Znasz przecie panią Leonową? Osoba w sile wieku, mająca jeszcze pretensyę do młodości, i nie bez zasady, bo wyszła za mego stryja przed laty dwudziestoma, a miała wtedy, jeżeli jej wierzyć, szesnaście. Balzak apoteozował takie kobiety. Stryjenka jest miła, towarzyska, dowcipna i koniecznie pragnie mnie ożenić. To jej słabość.
Ożenić!
Wyznam ci szczerze, że nie zastanawiałem się nigdy nad tą kwestyą. Lata zeszły, a nie pomy-