Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

miał. Jaki pan dziedzic miał do mnie interes?
— Słuchaj-no Mordko, puść ty się w świat.
— Oj, oj — ja do tego zwyczajny, mogę się puścić choćby zaraz.
— Musimy sprzedać trochę zboża, nawet dużo zboża.
— A pan dziedzic zawsze z tem zbożem. Pan mnie daje najtrudniejsze interesa do roboty. Na co panu potrzeba sprzedawać dużo zboża?
— Potrzeba.
— Zapewne pan chce znów wyjechać z domu?
— I to być może.
— Ja się dziwię. Czy panu dziedzicowi tu źle? Teraz, bez Kulbackiego ma pan dziedzic oszczędność, lepsze gospodarstwo, lepszy dochód, to znowuż potrzebny będzie Kulbacki.
— Swoją drogą, puść się w świat i myśl o tem, co ci mówiłem.
— No, no, ja już jestem puszczony, za parę godzin będę za mostem, a w południe! — gdzie ja będę w południe!? Co mi do tego? Chce pan dziedzic tak, niech będzie tak, inaczej — niech będzie inaczej; ja na każdy sposób dogodzę, tylko proszę pana dziedzica.