prawda, to chyba wielmożny pan lepiej może wiedzieć niż ja.
— Jakto?
— Podobno ten pan z Warszawy, ten warszawski kawaler, co u wielmożnego pana w gościnie jest, ten elegancki pan, ten...
— No, więc cóż ten pan?
— Podobno ma ochotę żenić się w Osinach.
Pan Bolesław rzucił się jak oparzony.
— Idź do dyabła, zawołał.
— Owszem, odrzekł flegmatycznie Mordko, ja pójdę, tylko wpierw chciałbym wiedzieć, po co ja byłem budzony tak wcześnie i dla czego wielmożny pan kazał mi tu przyjść?
— Tak, to prawda, masz słuszność. Uniosłem się niepotrzebnie, ale bo też czasem pleciesz takie głupstwa, że słuchać nie można.
— Wielmożny panie, w tem jest omyłka, w tem są dwie omyłki. Najprzód ja wcale nie plotę, tylko na pańskie żądanie, powtarzam co ludzie gadają, a po drugie, jeżeli się kto żeni, to nie robi głupstwa. Zresztą proszę pana dziedzica, co mnie do tego? Chce się jaki pan żenić, niech się żeni, nie chce, niech się nie żeni — ja mam dosyć myślenia o tem, żebym dwie moje córeczki prędko zamąż wydał i żebym posag dla nich
Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/97
Wygląd
Ta strona została skorygowana.