— A cóż?
— Niech pan przestanie żartować. To już za długo się ciągnie, a doprawdy ja niemam zdrowia!
— Od pana tylko zależy, aby te ciężkie drzwi zostały natychmiast otwarte. Pan jesteś myślący człowiek, panie Wajsfisz, pan bardzo łatwo odgadniesz tę zagadkę.
Powiedziawszy to, skinął głową, uśmiechnął się przyjaźnie i wyszedł. Abuś został sam, w jakimś nieprzyjemnym chłodzie i ciemności.
— Rób co chcesz!
Abuś splunął i zaczął zastanawiać się nad swem położeniem. Jest ono w samej rzeczy ze złych najgorsze, z brzydkich najbrzydsze, z paskudnych najpaskudniejsze.
Trudno sobie wyobrazić coś nieprzyjemniejszego; w podobnem położeniu może być ktoś zamknięty w skrzyni żelaznej, zalutowanej, zakutej na nity i objętej jeszcze po wierzchu obręczami. Niema ani jednej szczeliny, ani jednej szparki, żadnego wyjścia, ani na prawo, ani na lewo, ani w tył, ani naprzód, ani do góry, ani na dół!
Zdaje się Abusiowi jednak, że dochodzą go zdaleka jakieś przytłumione głosy, w których jest trocha żalu, trocha prośby, trocha czegoś takiego, co chwyta za serce.
Co dziwnego! To nie były byle jakie wo-
Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/243
Wygląd
Ta strona została skorygowana.