Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

łania, nie byle jakie głosy. Abuś je zna: to głosy jego żony i dzieci. Słyszy wyraźnie wysoki sopran swej małżonki, wołający z z najwyższej nuty:
— Abuś! Abuś! Ja cię proszę, ty zgadnij. Nie zostawiaj mnie w osamotnieniu, nie opuszczaj dzieci.
Słyszy lament córek, synów i najmłodszego z nich, beniaminka rodu, małego Srulika.
Wszystkie one wołają w niebogłosy, unissono:
— Tate! tate! dla czego tate nie zgadnie?! Niech tate zgadnie, bo my jeszcze mali jesteśmy, nie umiemy zgadywać Gwałtu! niech tate zgadnie... Tate, tate!
Abuś pragnąłby skruszyć mury, wybiegnąć do swoich, zatkać im usta, zakazać krzyczeć, ale zaledwie zdobywa tyle siły, żeby zawołać przez ścianę.
— Cicho, cicho! cierpliwości! wasz krzyk może zepsuć cały interes.
Czy doszedł ich głos męża i ojca, czy przeniknął przez grube mury? Może... może, bo cisza zaległa izbę, cisza grobowa, w której człowiek nie słyszy nic, prócz niespokojnych uderzeń własnego serca.
Zgadnij! Ładne zadanie. Pomysł, urodzony w piekle. Nie było takiego jeszcze w