Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ni, dziewki, chłopak kredensowy, krzyczą, dopytać się nie można jak było, co się stało.
Spaliśmy, mówią, nagle przebudził nas krzyk i strzał.
— Szukać śladów.
— Zdaje się, że znać, jakby ktoś pod okno podchodził.. drugie znów ślady wskazują, że inny człowiek uciekał odedrzwi.
— Wołać na psy.
Nie trzeba było daleko szukać, biegały one koło domu i skomlały.
Jeden czarny, Zagraj, doskonały ogar, jeszcze po panu Kajetanie, kręcił się, wąchał po ziemi, nareszcie pobiegł nad wodę. Był w parku stawek, na nim kępa z altaną. Kto się tam chciał dostać przeprawiał się łódką.
Pies nad wodą stanął i ujada.
— Szukać łódki.
Łódki przy brzegu nie ma, odczepiona od brzegu, kołysała się na wodzie, między kępą, a brzegiem.
— Probujcie chłopcy, mówię do fornali, może który łódkę dostanie, tam coś jest.
Jeden nie wiele myśląc, rzucił się w wodę, popłynął.. ledwie dosięgnął łodzi ręką, porwał się z niej jakiś człowiek i wystrzelił z rewolweru, o mały włos, a byłby chłopa zabił.
— Ach zbójco!