Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przychodziły jejmoście zdrowe jak rydze, aby się leczyć na urojone cierpienia. I sądzisz, że takie wypędzał, że mówił im słowa prawdy? Gdzie tam! każdej przyznawał słuszność, każdej radził; jedne wysyłał w góry, inne do morza, a ja byłabym je wszystkie razem wysłała do piekła! O wierz mi, Walerciu, byłabym rozpoczęła starania o rozwód, ale Bóg zrządził inaczej.
— Ja jednak nie widzę powodu.
— Zapewne, bo nie wyobrażasz sobie położenia biednej kobiety. Ja chciałam mieć męża dla siebie, porozmawiać z nim, wyjść na miasto, pojechać na spacer — tymczasem nie można, bo godzina przyjęć, później także nie można, bo konsyljum u jakiejś damy, którą zabolał palec, bo wizyta u innej, która się lęka swego cienia, u trzeciej, która spazmuje bez powodu, u czwartej, która sama nie wie dla czego płacze bez ustanku.
— Przecież jako lekarz nie mógł nie przyjmować pacyentów.
— Ach, oni wszyscy mają wymówki; każdy mężczyzna znajdzie sto tysięcy przyczyn, usprawiedliwiających jego łotrowstwa. Lecz nie mówmy już o tem, bo uważam że to przedmiot, który sprawia ci przykrość. Zresztą może masz złudzenia, to miej je jak najdłużej, na rozczarowanie zawsze jest czasu aż nadto.