Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szedł się kilkakrotnie po pokoju, spojrzał w lustro. Musiało mu ono coś ciekawego powiedzieć, gdyż zatrzymał się przed niem dłuższą chwilkę, marszczył brwi, pokręcał wąsy i kilkakrotnie powtarzał.
— Szkoda, szkoda, szkoda!
W sieni dały się słyszeć ciężkie kroki, do pokoju wszedł Kulbacki. Uprzedzony przez Mordkę o zmianie powierzchowności dziedzica, nie objawiał zdziwienia, ale przypatrywał mu się z podoka.
— Witamy wielmożnego pana, — rzekł.
— Ślicznie, bardzo ładnie, — odpowiedział z ironią pan Bolesław. — Przyjeżdżam, dzień jak wół, a cały folwark śpi! Pan Kulbacki jeszcze w łóżku, fornale i parobcy przewracają się na drugi bok, dom zamknięty.
— Wielmożny panie...
— Agata jeszcze spoczywa...
— Co do Agaty, nie moja głupia kompetencya, wielmożny dziedzicu, ale parobcy są na nogach; fornale na nogach i ja, jak wielmożny pan widzi, także oto nie siedzę, ani nie leżę.
— Widzę że jesteś na nogach panie Kulbacki, ale na jakich?
— Toć na własnych.
— Nie przeczę, ale nie na pewnych i