Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Mania była ani podobna do tamtej, czarna, wysoka, szczupła, oczy niby dwa ziarnka pieprzu, usta w sznureczek, podobno złośliwa, jak osa, ale panienka niebiedna i dość gospodarna, jak mówiono.
Uderzyłem tedy do Mani.
Konkury moje wypadły na bardzo późnej jesieni, prawie na początku zimy, i trwały do Bożego Narodzenia.
Tak data dokładna, gdyż dano mi odkosza w dzień Ś-go Szczepana męczennika, 26-go Grudnia.
Już nie będę opowiadał, jak się oświadczyłem. O zmroku to było, przed zapaleniem lamp, tylko ogień na kominku płonął, to gasnął, to znów się wzmagał, rzucając blaski niepewne.
Nie powiem, żeby ty była pora niedogodna do oświadczyn. Owszem w takiem świetle dziwacznem gładziej to idzie.
Wypowiedziałem, co czułem, chociaż gdyby mi na to kazali przysiądz, nie chciałbym. Suche to, czarne, złe, ale cóż miałem robić?
Oświadczyłem się.
— Wie pan, odrzekła, w zasadzie może bym i nie miała nic przeciwko temu, sądzę jednak, że dwie gospodynie w jednym domu, to byłoby za wiele.
— Proszę pani odrzekłem, matka moja jest kobieta niemłoda i schorowana, nie