Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

na wyjdzie za starego, siwego, łysego, gotowa jest nawet w braku lepszego konkurenta oddać rękę biednemu chłopcu, ale ośmieszonemu nigdy.
Były w naszej okolicy dwie panienki, jedna jak gdyby umyślnie dla mnie na małżonkę stworzona, druga, dobra także dziewczyna, ale już nie w tym stopniu.
Uderzyłem do pierwszej z własnego popędu, trochę z sentymentu, gdyż była to wspaniała blondynka, mocna, pięknych kształtów, a trochę znów z porady matki, która w poczciwej o mnie troskliwości powtarzała mi co wieczór.
— Osłem byłbyś, gdybyś jej nie wziął, Jasiu.
Gdybyś nie wziął: Łatwo to powiedzieć, ale wykonać trudno. Bardzo trudno, zwłaszcza, gdy się dzięki złośliwym plotkarzom, ma przezwisko Jasiowej, Janowej, gdy kogoś, bo co tu w bawełnę owijać, nazywają: «babą».
Zaślepiony nie brałem tego w rachubę, zacząłem bywać, zacząłem się starać. Raz przywiozłem bukiet z lewkonij, raz z samych czerwonych gwoździków, pod jesień zaś z pełnych astrów kulistych. Piękne kwiaty i piękny sentyment, ale nie wieleć to pomogło.
Uważałem, że rodzice nicby przeciw mnie